poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 4

Ostatni raz spojrzałam w lustro poprawiając makijaż. Nie lubiłam ostrej "tapety" ale tusz do rzęs i lekki podkład to nic złego. Swoje długie, ciemne włosy jeszcze raz rozczesałam nic z nimi dalej nie robiąc. Układały się w lekkie fale i opadały za ramiona. Wcześniej wyjęłam z szafki krótkie spodenki, które były lekko poszarpane. Założyłam luźną białą bluzkę z jakimś napisem. Było dosyć ciepło a ja nie lubiłam się stroić. Wolałam luźne ubrania. Wyszłam pośpiesznie z łazienki i ostatni raz spoglądając na zegarek, zobaczyłam godzinę 20:55. Nie mogłam się doczekać Justina. Wolałam wieczór z nim mimo, że prawie cały dzień spędziliśmy razem to on chciał się ze mną spotkać. Może nadal mnie kocha? Albo chce tylko żebym tak myślała a później mnie zostawi .. Biłam się z myślami o nim. Nie wiedziałam czy dobrze robię ale .. nikomu jedna noc z byłym chłopakiem, a raczej narzeczonym nie zaszkodziła. Co mi tam i tak nie mam nic do stracenia. Zastanawiałam się tylko gdzie będzie chciał mnie zabrać. Może zabierze mnie do kina lub do restauracji .. ale chwila powinnam sie może inaczej ubrać.. no ale restauracja to chyba nie jest określenie do "szaleństwa". No nic zobaczymy chyba będę miała czas, żeby się przebrać. Moje rozmyślanie na temat wieczoru przerwał dzwonek do drzwi. Przeczesałam ręką włosy i podbiegłam do drzwi. Za nim je otworzyłam poczułam się .. tak dziwnie. Motylki w brzuchu. To znajome uczucie. Tak pamiętam kiedyś też tak wychodziliśmy. Imprezy, spotkania z jego przyjaciółmi.. własnie a co jak on chce się spotkać jeszcze z jego znajomymi? Nie pomyślałam o tym. Może ich kiedyś znałam ale .. można zawsze poznać na nowo prawda? Usłyszałam trzeci dzwonek do drzwi o od razu pociągnęłam za klamkę. Uśmiechnęłam się na widok chłopaka.
- Cześć piękna, to jak gotowa na zabawę? - był taki pewny siebie. Ręce trzymał luźno w kieszeni a jego wzrok nie schodził ze mnie. Mimo bycia z Camil mówił do mnie piękna. To słodkie ale tak nie powinien robić. Mimo to nie potrafiłam mu zaprzeczyć. Odwzajemnił mój uśmiech i czekał na odpowiedź.
- Cześć piękny - zaśmiałam się po tych słowach. - Gotowa jak najbardziej, ale .. gdzie idziemy? - wyszłam ze swojego mieszkania zamykając drzwi. Nie brałam telefonu ani torebki bo po co. I tak nikt by do mnie nie dzwonił prócz Rebeci, ale ona jest na wakacjach. Po co miałaby do mnie dzwonić po nocach.
- Do clubu mała, chodź i nie zadawaj więcej pytań - Pociągnął mnie za rękę a ja szłam za nim. Nie odzywałam się całą drogę tylko słuchałam co on ma mi do powiedzenia. Lubiłam te jego czasami śmieszne opowieści. Kiedy dotarliśmy pod same wejście clubu lekko się zestresowałam czy dobrze robię. A co jak wypiję za dużo? może zrobię coś głupiego? Albo będę się źle bawić. Koniec Natalie, masz się dziś dobrze bawić. Z tego co pamiętam nie przepadałam za alkoholem ale dziś zrobimy wyjątek. Weszłam za Justinem do środka. Club był dość duży. Spory parkiet do tańczenia, obok bar a za nim kilku barmanów. A po lewej stronie było miejsce na stoliki by usiąść i coś wypić. Udaliśmy się do stoliku zapełnionego trzema chłopakami. Dało się domyśleć, że byli to przyjaciele Justina. Możliwe, że ich znałam ale ich twarze były dla mnie obce. Byli mniej więcej w wieku od 19 do 21 lat. Gdy podeszliśmy mogłam im się przyjrzeć.
- No więc znasz ich ale podejrzewam, że nikogo nie pamiętasz. To jest Jay, Andree i Jaxon. - uśmiechnęłam się do nich a później do Justina. Jay i Andree mieli ciemne włosy za to Jaxon był blondynem. Mieli niebieskie oczy. Takie jak lubię, ale oczy Justina były nieziemskie.  Każdy z nich był już troszkę pijany było to widać. Siedzieli z drinkami do połowy wypitymi. Usiadłam z chłopakiem na przeciwko nich. Ze stresu zaczęłam bawić się palcami u dłoni.
- To ja może zamówię nam drinki - spojrzał na mnie i wstał. Pośpiesznie złapałam go za rękę.
- Nie.. ja nie chce - skrzywiłam się patrząc mu w oczy. Patrzył na mnie z niedowierzaniem. O co mu chodzi?
- Ty? Natt nie chce nic wypić na imprezie? Daj spokój mała. Jeden drink to nie alkohol - Wyrwał się z mojego uścisku i podszedł do baru. Z chłopakami spojrzeliśmy na siebie nic nie mówiąc. Rozmowę zaczął Jay jak dobrze pamiętam. Rozmawialiśmy we czwórkę i się śmialiśmy. Opowiadali mi historie o Justinie, o tym co się działo między mną a nim przed wypadkiem. Jakbym nie pamiętała ale wolę się nie odzywać. Po chwili dołączył do nas Justin z drinkami. Spojrzałam na swojego ze skwaszoną miną. Czułam na sobie wzrok innych, postanowiłam dłużej się nie zastanawiać, więc sięgnęłam po kolorowego drinka. Czułam w nim samą wódkę, zero innych składników. Wypiłam całego na raz po czym uśmiechnęłam się do każdego po kolei kończąc na Justinie. Impreza minęła bardzo szybko, rozmawialiśmy wszyscy razem śmiejąc się przy tym. Około godziny 24 Jay razem z Andree opuścili nas udając się do wyjścia zostałam tylko z Justinem i Jaxonem. W przeciągu tych trzech godzin zdążyłam wypić cztery .. tak chyba cztery dość spore drinki. Mimo to czułam się troszkę pijana ale sytuacje miałam pod kontrolą o ile można to tak nazwać.
- Ej .. Justiiin - przeciągnęłam jego imię śmiejąc się - chodź ze mną potańczyć.. proszę proszę proosze - zrobiłam minę smutnego pieska patrząc na chłopaka. On też sporo wypił ale nie widać było po nim, że jest pijany.
- Dobra, dobra chodź - chłopak wstał z miejsca ciągnąc mnie za rękę w stronę parkietu. Potykałam sie o własne nogi nie wiem czy to była wina tych drinków czy tego, że club był zatłoczony a było w nim bardzo ciemno. Oboje wylądowaliśmy na parkiecie tańcząc do jakiejś piosenki. Normalnie wstydziłabym się gdziekolwiek wyjść i tańczyć ale tym razem czułam się wspaniale z Justinem. Tańczyliśmy w rytm muzyki. Nie był to taniec jakiś szczególny ale sam w sobie był dla mnie wyjątkowy. Usłyszałam zaraz jakąś romantyczną piosenkę. Rozejrzałam się a pary wokół nas zaczęły tańczyć w obięciach. Speszyłam się i nie wiedziałam co mam zrobić. Chłopak widocznie to zauważył, ponieważ pociągnął mnie za rękę bliżej siebie. Oboje spojrzeliśmy sobie w oczy. Te jego nieziemskie oczy .. ugh Natt przestań o nim tak myśleć. Objął mnie rękoma w talii a ja zrobiłam to samo ze swoimi na jego szyi. Wtedy był tylko on i ja. Nie było nikogo. Tańczyliśmy tak całą piosenkę. Nie chciałam tego przerywać było tak pięknie. Nic oprócz nas się nie liczyło. Nie myślałam wtedy nawet o Camil jego dziewczynie, właśnie co my robimy nie powinien tak ze mną tańczyć skoro ma dziewczynę. Nie zdejmując z niego rąk lekko się odsunęłam a nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów.
- Justin nie powinniśmy tak tańczyć .. przecież masz kogoś - spojrzałam w jego oczy zagryzając dolną wargę z nerw. Oczekiwałam jakiejś odpowiedzi ale on tylko na mnie spojrzał wzrokiem pełnym smutku a może raczej .. żalu. Nie wiem. Nie rozumiałam o co może mu chodzić ale nie chciałam tego przerywać. Nie myślałam wtedy rozsądnie, dokończyliśmy taniec a gdy był już koniec myślałam, że pójdziemy do baru albo na miejsce naszego stolika. Poczułam dziwne ukucie w brzuchu. Zdenerwowałam się bardzo widząc co Justin chce zrobić. Poddałam się gdy jego warki dotknęły moich. To było tak nieziemskie uczucie. Nie umiałam się od niego oderwać mimo Camil. Chciałam tego, chciałam się znów poczuć wyjątkowa i kochana przez niego. Ten pocałunek był niezwykły. Nie walczyłam z tym tylko poddałam się mu. Lekko uchyliłam wargi a on szybko wsunął w nie język Można powiedzieć, że to jest nasz pierwszy pocałunek, podejrzewam, że było ich wielu ale utrzymujmy, że ten jest pierwszy. Odsunęliśmy się od ciebie a ja nawet nie patrzyłam na niego. Czułam jednak, że on cały czas wierci mi dziurę w głowie swoim spojrzeniem. Pociągnęłam go za rękę w stronę baru.
- Zamów coś a ja pójdę do naszego stolika - unikając tematu pocałunku powiedziałam mu i udałam się w stronę stolików. Zobaczyłam, że nie ma już tam Jaxona, no cóż może się bawi z jakąś dziewczyną lub wrócił do domu. Usiadłam na miejscu i czekałam na Justina. Nie przychodził przez około 5 minut. Zaczynałam się martwić ale ktoś postawił trzy drinki na stoliku. Tak, tak to był Justin.
- Po co trzy? Jaxona już nie ma, nie wiem gdzie jest - uniosłam jedną brew ku górze i spojrzałam na Justina
- Dwa dla ciebie mała - puścił mi oczko a ja nie zwracając na to uwagi pochłonęłam dwa drinki. Było ich już sześć. Później siódmy .. ósmy .. dziewiąty i .. i w sumie to już nie wiem.

Justin's POV

Impreza dobiegła końca a było cos około 2:30, widziałem po Natt, że ledwo szła więc postranowiłem ją zabrać do siebie. Camil nie było zresztą .. co ja się nią będę przejmował .. to nie jest związek. Znaczy jesteśmy razem ale .. to jest skomplikowane. Nie moge od niej odejść tak samo jak ona nie może ode mnie. Taka była umowa. Nikt o niczym nie wie i mam nadzieję, że się nie dowie a w szczególności Natt. Niech myśli, że tak jest. Lubie ją serio ale nie mogę z nią być na pewno nie związek. Ugh Justin odrzuć od siebie myśli o tej lasce. To tylko jedna z wielu. Jechałem samochodem przez miasto dosyć wolno. Lubiłem szybką jazdę ale miasto i tak było puste. Spojrzałem w bok na siedzenie pasażera, gdzie Natt ledwo co siedziała. Zasypiała ale hej mała nie możesz teraz zasnąć. Wstawaj kotku. Jednak nic nie mówiłem od mojego mieszkania dzieliła nas jedna ulica. Wiedziałem, że Natalie po max pięciu drinkach odpłynie nie miała za dobrej głowy do picia no ale widać, ten wypadek na dobrze jej wyszedł. Po pierwsze nic nie pamięta to dobrze. Po drugie ma lepszą głowę do picia. Jest dobrze. Podjechałem pod swój dom i zgasiłem samochód. Wysiadłem ze swojego miejsca podchodząc do drzwi gdzie siedziała Natt. Taka słodka, biedna Natt. Równie dobrze mogłem ją zostawić ale co mi tam. Te pół roku mnie zmieniło. Kiedyś byłem .. hm romantyczny? słodki? Kiedyś ta dziewczyna mówiła tak o mnie ale nie teraz. Ta wrogość i pół roku spędzone z Camil mnie zmieniło. Może na lepsze może nie, lubiłem swoje życie. Wziąłem an ręce dziewczynę zamykając zaraz drzwi od samochodu i kierując się w stronę domu.
- Hej mała nie śpij - uśmiechnąłem się na dziewczynę. Miałem nadzieję, że nie zaśnie. Po chwili otworzyła zmęczone oczy od razu po tym się śmiejąc. O co tej lasce chodzi
- Nie śpiee hahaha niesiesz mnie jak księżniczkę .. - mówiła to śmiejąc się ciągle. O dziwo ją zrozumiałem. - Jestem twoją księżniczką? - Jasne, że jesteś pomyślałem. Nic nie mówiąc weszliśmy do środka a ja kierując się schodami na górę do mojego pokoju patrzyłem wciąż na nią. Śmiała się jakby właśnie oglądała komedię. Miała piękny uśmiech. Zresztą cała była ładna. Buźka ładna a ciało jeszcze lepsze. Modelka moja. Położyłem ją u siebie na łóżku siadając obok. Mówiła coś do mnie ale nie rozumiałem jej. Była ostro pijana. Ciekawe czy pamięta co kiedyś się działo po tych naszych imprezach. Tak byłem typem imprezowicza nie lepiej jak mój mały aniołek. Dziewczyna przyglądała się mi a ja jej. Była taka piękna. Mała lampka w pokoju oświetlała jej twarz doskonale. Delikatna twarz, duże niebieskie oczy i te ciemne długie włosy. Malinowe usta .. kurwa, była taka idealna. Ledwo co powstrzymywałem się by znów jej nie pocałować, ale nie mogłem. Co jak będzie coś podejrzewać? Albo komuś coś powie? Cały plan z Camil szlak trafii. Podszedłem do szafki stojącej w pokoju a Natt nie zrzucała ze mnie swojego wzroku. W końcu odezwałem się do niej.
- Co mi się tak przyglądasz kochanie? - uśmiechnąłem się do niej. Na jej policzkach pojawiły się rumieńce a ja tylko pokręciłem głową śmiejąc się cicho. Ideał a nie kobieta. Nie odpowiedziała, tylko położyła się wzdłuż łóżka. Nie przykryła się niczym tylko tak leżała. Ej nie śpij mi teraz. Nie przeciągając otworzyłem szafkę, która lekko zaskrzypiała a dziewczyna podniosła się i do mnie przyszła. Poczułem jej dłoń na swoim ramieniu. Podniosłem głowę patrząc na to co robi. Jedną dłoń położyła na moim policzku i przybliżyła się. Nie mogłem pozwolić na kolejny pocałunek mimo, że tego chciałem. Tym razem ja ją pocałowałem. Ale w policzek. Przyjaciele mogą sie tak całować prawda? Według mniej byliśmy przyjaciółmi. Odsunęła się ode mnie i założyła ręce na biodra. Ledwo co stała. Oblizałem wargi szukając czegoś w głębi szafki. Spojrzałem na nią w dobrym momencie, sekunda i wylądowała by na ziemi. Jedną ręka złapałem ją i będąc przy łóżku popchnąłem ją lekko by upadła na nie. To samo zrobiła wciąż się śmiejąc. Patrzyła na mnie a ja w końcu znalazłem cos czego szukałem. Wyjąłem małą torebeczkę z białym proszkiem w środku. Uśmiechnąłem się cwaniacko a dziewczyna zrobiła to samo. Chyba pamiętała.

Na początek mam prośbę.
Jeśli ktoś czyta to komentuje lub niech weźmie udział w ankiecie.
W sumie to by było na tyle :)
Kolejny rozdział będzie w sobotę wieczorem.
Postanowiłam dawać spojlery które znajdziecie na moim asku.
Do zakładki kontakt dodałam też swojego twittera :)

5 komentarzy:

  1. PRZEPRASZAM ZA SPAM!!!
    Od zarania dziejów...
    Od istnienia świata...
    Na Ziemii występują cztery żywioły,
    które r a z e m tworzą nasz świat,
    są jednością - nie można ich rozdzielić.
    Niektóre są większe, lecz słabsze;
    inne mniejsze, lecz mocniejsze.
    Ale w jakiś niewytłumaczalny sposób: równe.
    To właśnie one tworzą naszą magię,
    nie pojedynczy żywioł;
    energia nadrzędna w nas samych,
    ale wszystkie cztery.
    Wszystkie cztery są jednością.

    http://ocean-and-grace-the4elementsofmagic.blogspot.com/
    Zapraszam!
    Liv

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać kolejnego! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. wygląd bloga powala *.*
    świetnie piszesz, czekam na next'a.
    w wolnej chwili wpadnij do mnie:)
    http://hemmingseight.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ! Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń