piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 3

Obudził mnie dzwonek do drzwi, więc pośpiesznie ale niechętnie wstałam z ciepłego łóżka i postanowiłam otworzyć drzwi. Kto mógł się dobijać do mnie z samego rana? Mam nadzieję, że to nic ważnego i zaraz będę mogła wrócić do łóżka. Byłam sama w nie dużym ale i nie małym mieszkaniu. Dwa pokoje, kuchnia i spora łazienka. Jak już dotarłam do drzwi dzwonek rozbrzmiał się w moich uszach. Skrzywiłam się na usłyszenie nieprzyjemnego dźwięku. Otworzyłam drzwi z klucza i spojrzałam na osobę stojącą przed nimi. Zdziwiłam się, nie sądziłam, że on tu przyjdzie. Nie widziałam go dwa tygodnie. Coś się stało, że tu jest? Tęskniłam za nim naprawdę tęskniłam. Brakowało mi go. Mimo wszystko co się działo, oczywiście z tego co pamiętam ja naprawdę go kocham i staram się zapomnieć o złej przeszłości. Hah, zabawnie brzmi powinnam chcieć sobie przypomnieć a ja próbuje zapomnieć o tym co zdołałam sobie przypomnieć. No cóż tak już jest. Poczułam jego zapach, ten znajomy zapach. Uwielbiałam jego perfumy. Wszystko co związane z nim dawało mi znak. Za bardzo byłam do niego przywiązana. Brakowało mi go. Po krótkiej ciszy postanowiłam się odezwać.
- Co ty tu robisz? Nie sądziłam, że chcesz mnie widzieć. - Uniosłam jedną brew ku górze i zaśmiałam się niemo. Patrzyłam na niego nie dając po sobie poznać, że tęskniłam - Znudziło Ci się bycie z Camil .. - Chciałam dokończyć ale on mi przerwał. Nic nie mówił. To co zrobił było o wiele lepsze. Jego miękkie wargi dotknęły moich. Pragnęła, by czas stanął w miejscu. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie. Zapomniałam o wszystkim co mnie otacza. Byłam tylko ja i On. Błagam niech to trwa wiecznie powtarzałam tak sobie w myślach. I  to był koniec ...
Tak to był tylko sen. Dlaczego? Dlaczego to nie mogła być rzeczywistość.. zerwałam się z łóżka na równe nogi. Wróciłam do normalności. Tak jak większość ludzi musiałam wstać rano i zająć się swoimi obowiązkami. Nie pracowałam, nie chodziłam do szkoły były wakacje ale mimo to miałam też swoje potrzeby. Chciałam wybrać się do pobliskiej galerii. Rebeca pokazała mi miasto jeszcze jak byłam w szpitalu. Lekarz pozwolił mi wyjść na 2 godziny i mogłam poznać gdzie mieszkałam od dziecka i gdzie mieszkam dalej. Wyłączyłam budzik. Była równo 8:00 więc miałam sporo czasu nie musiałam się śpieszyć. Na początek wzięłam prysznic i dokładnie umyłam włosy. Susząc je umyłam zęby i starałam się nie myśleć o tym co trapiło mnie cały czas. Kiedy odzyskam pamięć. Oddaliłam od siebie te myśli i wyszłam z łazienki. Była już 9:45. Wyszłam z domu bez śniadania, dopiero w drodze do galerii zapomniałam coś zjeść. Tak może i to śmieszne ale byłam zabiegana od zawsze. Rebeca mi opowiadała. Zrobiło mi się smutno, że nie jestem w stanie sama pamiętać. Ale nie chciałam psuć tego dnia złymi myślami. Kiedy weszłam do dużej galerii handlowej od razu wpadł mi w oko sklep z ubraniami. Był dość spory ale nie zajmował zbytnio dużo miejsca. Spędziłam tam dobrą godzinę wybierając ubrania tak samo jak i buty. Jak już skończyłam wybierać podeszłam do kasy i za wszystko zapłaciłam. Szłam z dwiema torbami rozglądając się. Patrzyłam na wszystkich ludzi przechodzących obok mnie. Byli tacy zabiegani. Ja nie miałam tego problemu, nie śpieszyłam się. Wyjęłam z kieszeni spodni swój telefon i spojrzałam na godzinę. Była 11:00 miałam jeszcze tyle czasu. Nie mogłam sobie rozplanować dnia. Nie mam znajomych, nie mam szkoły, pracy .. nie mam już narzeczonego. Postanowiłam zanieść wszystkie rzeczy do domu. Jak już to zrobiłam przebrałam się w sportowe ubrania i wybrałam się na siłownię. Nigdy nie przejmowałam się swoją  figurą ale chciałam coś zrobić ze swoim ciałem. Nie chodziło głownie o to by spaść z wagi tylko być wysportowana. Zaczęłam robić serię męczących mnie ćwiczeń. I tak minęły 4 godziny. Nawet szybko mi minął czas. I o to właśnie chodziło bo co mam sama robić w tak dużym mieście? Może powinnam się skontaktować z Justinem? Ale nie, to nie ma sensu. Wychodząc zderzyłam się z kimś. O właśnie, o wilku mowa...
- Cholera. - powiedziałam pod nosem. Nienawidziłam mieć takiego pecha. Jak zawsze muszę na kogoś wpaść. Spojrzałam w górę i rozpoznałam Justina. Wiedziałam, że będziemy się spotykać ale bolał mnie fakt, że nie mogę go przytulić, pocałować, powiedzieć jak bardzo jest dla mnie ważny.
- Cześć Natt - uśmiechnął się w moją stronę a ja nie umiałam odwzajemnić tego uśmiechu. Kochałam w nim wszystko. Od wyglądu po cały charakter. Był idealny. Nic więcej nie mogłam powiedzieć. - Widzę, że zaczęłaś prowadzić zdrowy tryb życia - Chciał znaleźć jakiś temat. A ja nie chciałam się z nim kłócić, mimo co mi zrobił i że ma kogoś, nie chciałam się nad sobą użalać a co ważniejsze rozpoczynać sporów z nim.
- Cześć, tak jak widzisz tak - Kurwa Natalie, nie umiesz rozmawiać z kimś kto był dla ciebie ważny tyle czasu.
- Może dasz zaprosić się na kawę? - spojrzał w bok i oblizał wargi - Słuchaj nie chce się z tobą kłócić wiem jak było i że nie wybaczysz mi tego ale naprawdę ... - Przerwałam mu, wiedziałam o co chodzi.
- Wiem Justin wiem, chce tego samego. Nie będzie między nami jak kiedyś mimo, że za wiele nie pamiętam ale chce żebyśmy normalnie rozmawiali. - To było dziwne. Nic nie pamiętałam a tak bardzo mi na nim zależało. Czułam to. - Jasne, chodź jest tu chyba jakaś kawiarnia hm? - uśmiechnęłam się przyjaźnie i lekko szturchnęłam po przyjacielsku w ramię na co on odpowiedział uśmiechem. Szliśmy w stronę miejsca kiedy zaczepiła nas jakaś dziewczyna. Ah .. tak, Camil. Dziewczyna z blond długimi włosami  i lekkim makijażem była nieco wyższa ode mnie. Ubrana bardzo elegancko podeszła do Justina. Nie zwracając na mnie uwagi pocałowała go namiętnie na przywitanie. Starałam się na to nie patrzeć, nie chciałam widzieć jak ktoś, kogo kocham całuje inną osobę. Z trudnością udawałam, że mi to obojętne. Wiedziałam, że nie jestem już na pierwszym miejscu jak dawniej. Jak wtedy przed tym wypadkiem, którego nienawidzę. Gdyby nie ta sytuacja moje życie byłoby teraz inne. Czasami myślę, że gdyby on naprawdę mnie kochał to czekałby na mnie cały czas. Musiało się coś zdarzyć jak byłam w śpiączce, lub przed nią o czym jeszcze nie wiem. Modliłam się, żeby moje życie ułożyło się. Cieszyłam się, że ja i Justin jesteśmy przyjaciółmi. Wole przyjaźń niż specjalne unikanie siebie, zero rozmów, zero kontaktu. Nie wytrzymałabym psychicznie zresztą dziwne że jeszcze teraz to wytrzymuje. Stałam tak ponad 10 minut i widziałam jaki Justin jest szczęśliwy z Camil. Cieszyłam się jego szczęściem ale to trudne. Nie umiem tego opisać. Nie rozmawiałam z nią , z nim tak samo. Nie chciałam się wtrącać w ich związek. Czekałam obok aż w końcu pójdzie. Nienawidziłam jej za to, że mi go zabrała. Uh moje uczucia się mieszały. Raz się cieszyłam z przyjaźni a raz miałam ochotę go pocałować i pozbyć się Camil. Tak, taka jest prawda. Gdyby nie ona i ten przeklęty wypadek byłoby inaczej. Dzielnie wytrzymywałam to gdy stali ode mnie zaledwie pół metra i zachowywali się jakbym była niewidzialna. I stało się to czego nie przewidziałam. Zapomniał o mnie. Zostawił mnie. Poszedł z nią tak jakbyśmy się nie spotkali. Zabolało mnie to, myślałam, że to zwykły sen, że jestem dla niego ważna chociaż jako przyjaciółka a jednak nie. Zrobiło mi się smutno ale jak zawsze w takich sytuacjach udawałam, że wszystko jest w porządku. Z ledwością powstrzymałam łzy i postanowiłam wrócić do domu. Odkręciłam się i zaczęłam iść przed siebie.
Będąc przy wyjściu ktoś pociągnął mnie za ramię. Uśmiechnęłam się szeroko ukazując szereg białych zębów. Wrócił, jednak nie zapomniał o swojej "przyjaciółce" o ile można mnie tak nazwać. Nie wiem za kogo mnie uważa. Na pewno nie za tą samą osobę co kiedyś. Ciekawe gdzie jest Camil jakoś jej tu nie widać.
- Hej, nie uciekaj mi tak - zaśmiał się i spojrzał mi w oczy, ale nie jak Camil. Widziałam jak na nią patrzy, a na mnie patrzył.. tak inaczej. Nie wierzę, że nie będzie już tak jak jeszcze pół roku temu. - myślałaś, że Cię zostawię?
- No wiesz, myślałam, że o mnie zapomniałeś ... o swojej wiernej przyjaciółce - zrobiłam smutną minę i spojrzałam w dół. Miałam nadzieję, że zrozumie, że to żart. Bawiłam się swoimi palcami i nie patrzyłam na niego, chyba kupił to, że jest mi smutno. Resztę wieczoru spędziłam w jego towarzystwie. Śmialiśmy się i chodziliśmy po mieście aż trafiliśmy do parku. Ale to nie był zwykły park. To było to miejsce, znów to samo. Ostry ból głowy i te wspomnienia

***
- Natalie Marie Carson, czy zostaniesz moją żoną? - wiedziałam, że 27 grudnia zostanie najważniejszą datą w moim życiu. Bez zastanowienie kiwnęłam głową na tak. Nie byłam wtedy w stanie wydusić z siebie słowa. Justin założył mi na palec piękny pierścionek zaręczynowy. Nie był z wielkim diamentem jak większość dziewczyn marzy, tylko skromny ale sam w sobie piękny. Taki jaki to ja chciałam mieć od zawsze. Rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam płakać, to były łzy szczęścia.
- T..tak bardzo Cie kocham - tylko tyle z siebie zdołałam wypowiedzieć.
- Ja Ciebie też księżniczko, i nie płacz, nie możesz płakać. Jesteś za piękna by płakać

***
Resztę dnia spędziłam w towarzystwie Justina. Nie było źle śmialiśmy się jak para dobrych przyjaciół, znających się od dziecka. Oddaliłam od siebie myśli dotyczące przyjaciela i skupiłam się na filmie lecącym w telewizji. Nie wiedziałam jaki to tytuł ale zaciekawił mnie. Była to komedia, chciałam sobie jakoś poprawić humor. Gdy film się skończył postanowiłam iść pod prysznic i położyć się spać. Mimo godziny 20:00 nie miałam tu co robić. Mojej przyjaciółki nie ma, a Justinowi  nie chce zawracać głowy. Na sto procent spędza ten wieczór z Camil. No trudno może jutro uda mi się kogoś zapoznać. Mimo tego, że byłam nieśmiała lubiłam poznawać nowe osoby. Teraz przydałoby mi się zapoznać kogoś. Weszłam do łazienki i ściągnęłam z siebie ubrania. W samej bieliźnie spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie. Bez makijażu i potarganymi włosami. No trudno i tak nie mam dla kogo się stroić.
- Hah .. kiedyś miałam - powiedziałam do siebie. Ściągnęłam z siebie bieliznę i weszłam do kabiny prysznicowej. Brałam prysznic dobre 40 minut. Owinęłam się w ręcznik i wyszłam z łazienki bo czystą bieliznę i piżamy. Spojrzałam na swój telefon gdzie widniał sms. Na wyświetlaczu zobaczyłam jego imię, pośpiesznie przeczytałam smsa.
Od: Justin
Cześć shawty, co robisz dziś wieczorem? Masz ochotę zaszaleć? Wpadnę po ciebie o 21:00
Uśmiechnęłam się do siebie przegryzając dolną wargę. W sumie .. co mi szkodzi i tak nie mam nic do roboty.Do: Justin
Jasne czemu nie. Czekam :)


No to jest trzeci rozdział, mimo tylko dwóch czy trzech komentarzy wyświetlenia na blogu wzrastają :) Dodałam nowy szablon wydaje mi się, że tak jest lepiej. Zapraszam do udziału w ankiecie po lewej stronie, oraz do komentowania :) Kolejny rozdział będzie w następnym tygodniu. Od poniedziałku zaczyna się szkoła ale na szczęście zdążyłam napisać 7 rozdziałów w dwa dni. Aż dziwne :) A i macie mojego aska

7 komentarzy:

  1. Kocham czytac twojego bloga ������

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham twojego bloga, chce nastepny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  3. masz bloka za spamowanie na asku :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietne! U mnie niedługo trzeci rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny blog! Czytam i czekam za rozdziałem! ����

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam i uwielbiam! Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy nowy rozdział? :)) +świetny blog! :)

    OdpowiedzUsuń